Autor |
Wiadomość |
Morkath |
Wysłany: Pon 3:39, 06 Sie 2007 Temat postu: |
|
Procz jednego... upartego, nocnego elfa imieniem Morkath, ktory zawsze stawial na swoim i nie przepadał za płaszczeniem sie przed kim kolwiek. Elf ten mimo iz uparty, jest bardzo zręczny i biegle poslogoje sie dwoma mieczami. Zwą go Tancerzem Ostrzy. Choc to wojownik to jego akrobatyczne wyczyny na polu bitwy uświęcają jego kompanów w walce czyniac z nich potezne "maszyny" do zabijania...
- Vendui... - przywital sie z Eldafirem i lekko skinal glowa. Towazysze powstali i wcale sie nie zdziwili ze Morkath ma taki stosunek do Eldafira. Znaja go od dawna i mimo iz ma dystans do kazdej osoby to tak naprawde wiedza ze jest to osoba godna zaufania i ze tak naprawde nie ma złych intencji do Mroznego Maga.
Morkath wbił swe dwa lśniące miecze w ziemię po czym przykleknal na jedno kolano i wzial szczypte ziemi w swe palce - To nie koniec problemu... - zekł przezedzajac ziemie w swej garści po czym zdmuchnal ja z dłoni, wstał i pochwycił swe miecze spowrotem.
- Kłopoty sie dopiero zaczna... - Spojzal na zmieszanego Maga i wskazał palcem na las do ktorego drozyna ma sie wybrać o świcie... |
|
 |
Elldafir |
Wysłany: Sob 11:12, 07 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Uslyszawszy co sie dzieje mag, czym precej wyruszyl z pomoca kompanom. Gdzies w glebi swej umeczonej duszy slyszal wolanie, matka Shillen dzis byla laskawa i w snie wyjawila magowi wielki sekret mrocznej magi. Dosiadl swego poteznego skrzydlatego przyjaciela i niczym wiatr podarzyl na miejsce gdzie trwala walka. Smok wielkim rykiem oznalmil magowi iz sa juz na miejscu. Wspiawszy sie na wielki kark stwora podniusl rece i zaczol wymawiac niezrozumiane dla nikogo zaklecie, po czym ze skalistego nieba spadly ogniste kule zabijac wszyskie potwory nekajace przyjaciul. Elldafir wyladawal na polu wali i ujzal iz sie nie spoznil.
-vendui przyjaciele
-towazysze sklonili sie mu nisko |
|
 |
Ervridir |
Wysłany: Sob 22:21, 24 Mar 2007 Temat postu: |
|
Elfka w tym czasie wyjela z torby zwoj telepatii i szybko wymowila zaklecie by skontaktowac sie z Halarem.
-Nie spiesz sie. Jakos dam rade... - Ervridir odpieral niesamowicie szybkie ataki potwora wygladajacego jak ogromna czarna kula z conajmniej setka cienkich, iglopodobnych nog.
Silnym pchnieciem odrzucil potwora na pewna odleglosc i uleczyl sie za pomoca czaru, by znow rzucic sie w wir walki.
[niezle Hal ] |
|
 |
Tonaya |
Wysłany: Pon 16:35, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
Krasnolud napil sie bimbru... i .... poszedł dalej
niah niah niah xD |
|
 |
Halar |
Wysłany: Pon 13:58, 12 Mar 2007 Temat postu: |
|
Wnet dookoła rozblysly na chwile oślepiajace światla, oświetlajac polane jakby był środek dnia. Dal sie słyszec ogłuszajacy ryk rannego zwierza, ktory wzbudzal niesamowita wscieklosc u wszystkich go slyszacych. Ziemia zafalowała pod nogami podróżnikow, ale udało im utrzymac sie na nogach, nie zachwialo to jednak ich gotowosci do walki. Meżczyzna ruszyl do przodu z rekoma rozciagnietymi na znak krzyza.
Nie wiem czy dokladnie to miales na mysli bo pierwszy raz sie w to bawie ale postaram sie nie sprawic zawodu. no i zachecam innych. |
|
 |
Ervridir |
Wysłany: Nie 22:19, 11 Mar 2007 Temat postu: Opowiadanie wąż |
|
Zabawa znana. Ja zacznę, reszta kończy . Dobrze by bylo, by kazdy odgrywal jakas role w tym opowiadaniu np. taka jak w grze .
Byla juz ciemna noc. Węgle już tylko tlily się w ognisku. Piękna elfka oparta o ramię zakapturzonego mezczyzny lekko poruiszyla wargami i poprawila wlosy patrzac w rozgwiezdzone niebo. Nikt nie podejrzewal co sie za chwile stanie. Wiatr zerwal sie raptownie i choc rozbili oboz na polanie, wedrowcy zostali okryci nieprzeniknionym cienie. Elfka zerwala sie blyskawicznie, a mezczyzna tylko dybyl swych dwoch lekko zagitych mieczy.
-Erv, idioto! Mowilam Ci ze ten demon po nas wroci! Wielkie dzięki za taki wypoczynek! - krzyknela elfka i zucila w mezczyzne kamieniem.
-Nie ma sprawy Lin... nie ma sprawy
Ercridir, bo tak nazywal sie mezczyzna, wyszeptal dwa slowa w pradawnej mowie uderzyl mocno piescia w ziemie, tworzac u swych top ogromny swietlisty pentagram.
-Zatanczmy! - krzyknal i pobiegl przed siebie gotowy do walki |
|
 |